23 marca 2013

Trzydzieści trzy.

 Sa.

Obudziłam się szybciej od tego głąba ubrałam i poszłam do domu by się ogarnąć. 
  <- [WŁĄCZ]
Niall. 

- Ej co się dzieje? - zapytał zaniepokojony Harry widząc moją twarz. 
- Zobacz - powiedziałem przesuwając ekran laptopa w jego stronę.
- Ale przecież ty w tamtym momencie byłeś już w samolocie przecież pisałeś jeszcze do mnie!  - odskoczył jak poparzony. 
- Ale co się dzieje? - zapytała Tay swoim piskliwym głosikiem. 
- A co Cie to interesuje? - warknąłem ze złością
- Mogę wam pomóc?! - krzyknęła a jej czerwone usta przyjęły formę literki "O".
- Nie nie pomożesz - chwyciłem za urządzenie i śpiesznym krokiem wyszedłem z jego pokoju kierując się na dół gdzie była reszta chłopaków.
- Liam, musisz mi pomóc - powiedziałem lecz w tym samym momencie poczułem wibracje w mojej prawej kieszeni u spodni.  Pospiesznie wyciągnąłem telefon. Na wyświetlaczu pojawił sie napis "Greg".
- Halo? - powiedziałem panicznie
- Niall przyjeżdżaj do szpitala! Nasza matka... umiera - powiedział zachrypniętym głosem. 
 Gdy tylko usłyszałem te słowa... zamarłem. Z rąk wysuną mi sie laptop roztrzaskując na kilka części a moje oczy pokrywała gruba tafla łez. 
- Niall! - trząsł mną Lou.
  Nic nie odpowiedziałem tylko pognałem na przedpokój. Ubrałem się szybko, zarzuciłem kaptur na głowę ponieważ padał deszcz i chwyciłem kluczyki od samochodu jednocześnie wybiegając z pomieszczenia. 
 
 Przemyślenia Niall'a. Jadąc samochodem.
Przecież każdy wie, że jestem bardzo... wrażliwy? Tak to dobre słowo. Dla mnie najważniejszymi kobietami w życiu są moja matka i Sa. Sarę już straciłem, jeżeli stracę i moją matkę. Nie będę miał już po co żyć. To jest okropne uczucie, być "porzuconym" przez dwie najważniejsze osoby w swoim życiu... 

 Szpital.
- Greg! - krzyknąłem gdy ujrzałem go siedzącego na brązowej drewnianej ławeczce. 
- Co z nią? - zapytałem ze łzami w oczach
- Bardzo źle, lekarze robią co mogę lecz dają jej niewielkie szanse... - odpowiedział przeciągając się, widać było u niego spuchnięte oczy od płaczu
- To nie może być prawda - powiedziałem opadając bezwładnie na ławkę chowając jednocześnie twarz w dłonie. Mój brat przysiadł się koło mnie. 
- Wiesz co sie dowiedziałem? - zagadnąłem
- Hm? - mrukną
- Że zdradziłem "moją" dziewczynę. - powiedziałem wracając do pozycji siedzącej - a wiesz co jest najgorsze? Że ona może w to uwierzyć. Wiesz co jest najlepsze (sarkazm)? Że ponoć to widziała. 
- Jak to zdradziłeś ją?! 
- Ja jej nie zdradziłem! O to chodzi, że na tych zdjęciach w internecie nie jestem ja! Ja byłem ubrany w białe Air Max'y, czarne spodnie i czerwoną bluzę a tamten gościu całkiem inaczej! 
- Nie za fajnie... 
- No tak jakoś nie za bardzo... - z moich oczu łzy lały się potokami

 Po dwóch godzinach.
Z sali wyszedł jakiś facet który miał poważną minę. 
- Coś już wiadomo doktorze? - zapytaliśmy jednocześnie. 
- Wy jesteście... - próbował rozgestykulować coś w powietrzu
- Jestem Niall Horan a to mój brat Greg, to nasza matka. - powiedziałem
- No więc tak, krwiak który miała wasza matka w mózgu był już "zaawansowany". Ciężko było się go pozbyć ale, udało się. - po tych słowach zacząłem płakać jak małe dziecko. Ulżyło mi i jak widziałem po minie Greg'a, też mu zrobiło się lżej na sercu. 
- Dziękujemy. - wydusiłem przez wielką gulę w gardle
- To mój obowiązek, a teraz przepraszam mam jeszcze parę innych obowiązków.  
 - Przepraszam - podbiegłem do niego
- Tak? 
- Czy mógłbym ją zobaczyć? - zapytałem
- Niestety, przez najbliższe dwa dni nikt prócz lekarzy i pielęgniarek nie będzie mógł tam wejść. Ona miała otwieraną czaszkę. Jest bardzo wielkie prawdopodobieństwo, że może dojść do zakażenia. Przykro mi. - i zamkną mi przed nosem drzwi. 
- Niall, nic tutaj po nas. - pocieszał mnie Greg klepiąc po ramieniu
- To sobie idź! - wydarłem się aż się zlękną - To jest nasza matka! Ona jest w szpitalu nie zostawię jej! - dokończyłem
- Jak chcesz, ja jadę. Cześć. - powiedział 
----
No i jest <3 
Za dwa rozdziały planuję coś...  
Ta historia niedługo się skończy... być może już za te dwa rozdziały...
Dziękuję za nominację lecz nie bawię się w takie coś ponieważ jest za dużo wspaniałych blogów. : ) 

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 


21 marca 2013

Trzydzieści dwa.

WŁĄCZ [LINK]  Pewnym krokiem szłam schodami, gdy wreszcie doszłam do białych drewnianych drzwi, zawahałam się. Przecież ja... ja jeszcze kocham Niall'a... ale on mnie zdradził. Nie mam na co liczyć, stało się. Tyle, że.. 
- Wiem, że tam jesteś Sara! - krzykną Łukasz przerywając moje rozmyślenia. Szybko przekręciłam klamkę i już znajdowałam się w jego objęciach. Przytuliłam się mocno i spojrzałam mu w oczy. 
- Nie radzę sobie. - powiedziałam a z oczu poleciały mi łzy. 
- Mam na to odpowiedni lek, poczekaj - uśmiechną się i zszedł na dół. Wzięłam laptopa i weszłam na "Pudelka", nawet nie wiem czemu. Przeglądałam jak to Katarzyna Cichopek przeżywa swój trudny okres i...
- Że kurwa co?! - wykrzyknęłam
- Co jest? - zapytał Łukasz niosący wódkę i kieliszki. 
- Zobacz!  - pokazałam mu artykuł: 
 
 - Em... nieźle... - powiedział. 
- Cholera jasna! Nie mają o czym pisać naprawdę... - powiedziałam. 
- Trzymaj - podał mi kieliszek, lecz zamiast niego wzięłam całą butelkę. Wypiłam spory łyk i oddałam chłopakowi na wpół wypity płyn. 
- Łoh, dziewczyno nie szalej - powiedział i zaczął się śmiać. 
- Tia, co powiesz? - stanęłam przed nim 
- Że strasznie mnie pociągasz. - powiedział i mnie pocałował 
 - Ey! -mruknęłam  pomiędzy pocałunkami.
- Zwą mnie Łukasz - powiedział i się uśmiechną. 
- To co oglądamy jakiś film?  - zapytał.
- Pewnie, ja wybiorę a ty idź po jakiś trunek i koszulke bo w tej mi nie wygodnie. - odpowiedziałam
- Okey. 
 Wybierając film nie mogłam się zdecydować... który wybrać, który wybrać - takie słowa ciągle chodziły mi po głowie. 
- I co masz? - zapytał. 
- A mam, a ty masz?
- A mam - powiedział wręczając mi  T-shirt. 
- Dzięki, zaraz wrócę. - powiedziałam i udałam się do łazienki. 
 Przebrałam szybko bluzki.
- Ej moge ściągnąć spodnie? Strasznie ciepło tu masz... - powiedziałam
- Jasne, nie obrażę się jeśli ściągniesz i stanik.. - odpowiedział
- Chciałbyś!
- Chciałbym! - odpowiedział śmiejąc się
- To co włączyłeś? - zapytałam wychodząc z pomieszczenia a ten przeleciał mnie wzrokiem od głowy do stóp
- Już leci, hmm... "Koszmar z ulicy Wiązów", fajny masz gust - powiedział
- Wiem - położyłam się koło niego 
 Film ogółem był bardzo "ciekawy" pomijając, fakt, że Łukasz cały czas nadawał. Film się skończył a ja już miałam się zbierać do siebie gdy powiedział:
- A nie możesz u mnie zostać?
- To sie źle skończy - zachichotałam 
- Ojj, no proszę - powiedział całując mnie po karku.
- No ok, ale ty śpisz na podłodze! - zarządziłam 
- Ty wredoto jedna... dooobra... - powiedział i udał smutnego pieska.
- Ojoj jaki słodziak... i  tak śpisz na podłodze  - zaśmiałam się i podałam mu jedną kołdrę i poduszkę. 
- Dziękuję Ci moja wybawicielko - powiedział obrażonym głosem
- A proszę ci ja bardzo - odpowiedziałam wesoło
 Już prawie zasnęłam gdy poczułam jak koło mnie ugina się materac.
- Łukaszu Kośmiński! Na podłogę! - krzyknęłam lecz ten jakimś sposobem wsuną się pode mnie  tak, że leżałam na nim.
- A nie mówiłam, że źle to się skończy? 

- Głupoty gadasz - powiedział.
- No ja nie wiem. 
 Po około 30min zasnęłam. Niestety z tym idiotą w jednym łóżku. 
Niall.
 Siedze właśnie z Harrym i jego nową dziewczyną  w jego pokoju. 
Kurde ale ona wnerwia, nazywa się Taylor Swift, inaczej mówiąc "przybłęda" cały czas nadaje i nadaje... 
 Wszedłem na neta i otworzyłem jeden z portali plotkarskich, zamarłem. 
----------
Cześć : )
Em, nie wiem czy się skapnęliście ale oni nie są razem... *Łukasz i Sara*
Następny rozdział będzie poświęcony Niall'owi : ) *raczej...*
Dziękuję wszystkim, że czytacie to "coś".
Prosiłabym o komentarze... to bardzo motywuje... tym bardziej, że jest tutaj już ponad 7k wyświetleń *za co cholernie z całego serca dziękuję! ;* *, co muszę zrobić byście komentowali? :( 

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 

20 marca 2013

Trzydzieści jeden.

 Obudziła mnie moja babcia mówiąc, że już czas by wstać ponieważ spóźnię się na pociąg i nie pojade na rehabilitację. No cóż posłusznie wstałam i pewnym krokiem podeszłam do drzwi balkonowych. Jednym sprawnym ruchem sprawiłam, że się otworzyły a spokojny wietrzyk opatulił mnie. Wyszłam na kremowe kafelki które od razu sprawiły iż przez całe moje ciało od stóp przeszedł przyjemny dreszcz. Rozejrzałam się i wbiłam wzrok w siwy stolik, a raczej w paczkę papierosów leżących na nim. Podeszłam bliżej złapałam ją łapczywie i trzymałam mocno jakby ktoś miałby mi ją zabrać. Wyciągnęłam zapalniczkę i papierosa a resztę schowałam do kieszeni w mojej piżamie. Odpaliłam go i wahając się włożyłam do ust zaciągając się dymem. Jako, że to mój pierwszy raz, zakrztusiłam się, zaczęłam gwałtowne kaszleć, lecz za drugim pociągnięciem było już lepiej. Spaliłam go do końca a  "dowody" wyrzuciłam przez barierkę. Wróciłam do środka i podeszłam do szafy by wziąć jakieś ubrania. [LINK] 
 Po ubraniu się wyszczotkowałam zęby spięłam włosy w luźnego koka, a paczkę z papierosami włożyłam do przedniej kieszeni kurtki. 
 Schodząc na dół słyszałam jak babcia z dziadkiem rozmawiają na mój temat, w sumie to tylko ten fragment: " Jeszcze dwa tygodnie temu była w telewizji, tydzień temu była z jakimś gwiazdorem, na szczęście wróciła w swoje rodzinne strony i co najważniejsze, odzyskała przyjaciela". Wpadłam jak burza do kuchni, ucałowałam bunię w policzek a z dziadkiem przybiłam piątkę. 
- Co chcesz na śniadanie? - zapytała się mnie. 
- A płatki, gdzie są? 
- Już ci robię usiądź się, ile chcesz?
- Mało, tak na dwie łyżki. - odpowiedziałam śmiejąc się. 
- Eh, proszę. - powiedziała podając mi miskę z mnóstwem brązowych kuleczek oblanych białym płynem w niebieskiej miseczce. Szybko zjadłam i pośpiesznie poszłam jeszcze po telefon i jakąś kasę. Cóż nie powiem narzekać nie mogłam na jej brak.  Wzięłam wszystko co było mi potrzebne poprawiłam makijaż i ruszyłam na pociąg.
 Stojąc na peronie czekałam na nadjeżdżający pojazd lokomocji.            Poczułam jak coś wibruje mi  w kieszeni więc sięgnęłam po niebieskie urządzenie i przeleciałam palcem by go odblokować. Na wyświetlaczu było napisane " Łukasz : ) ". Pośpiesznie odebrałam i usłyszałam zdyszany głos chłopaka. 
- Gdzie jesteś? - zapytał.
- Na peronie a co? 
- Nie nic, stęskniłem się. - odpowiedział.
- Oj, ja też, mogłabym dzisiaj do Ciebie wpaść? - zapytałam.
- No pewnie a o której?
- Nie wiem, zależy jak wrócę z rehabilitacji. - odpowiedziałam.
- No dobrze do do zobaczenia! - usłyszałam i już po chwili się rozłączyłam. Po pociągu ani śladu więc postanowiłam usiąść się i zapalić. Tak jak chciałam tak zrobiłam, rozglądając się ujrzałam bordową ławkę a na niej jakiegoś chłopaka. Podeszłam i usiadłam wyciągając szlugi. Odpaliłam jednego i zaciągając się odchyliłam głowę do tyłu patrząc krótko na niebo a zarazem wypuszczając dym.
 -Wiesz, że palenie szkodzi? - zapytał ten seksiasty chłopak.
- Wiesz, że to jest moja sprawa? - odpowiedziałam obojętnie pytaniem na pytanie. 
- Kiedyś byłaś inna. - odpowiedział i odszedł kawałek dalej. 
- To my się znamy? - zapytałam podnosząc brwi. 
- Chodziłem z Tobą do klasy, nie pamiętasz mnie? No tak kto by pamiętał chłopaka który nosił okulary i miał aparat na zęby. - odpowiedział nie patrząc wcale na mnie. 
- Poczekaj, Loading, Loading - odpowiedziałam brechtając. 
- Nie wysilaj się, Maciek jestem - podał mi dłoń.
- Skoro mnie znasz, to nie za dobrze. Cześć. - podniosłam się z miejsca omijając go i udałam się w kierunku pociągu który już przyjechał. 
- Miło było mi Cię znów zobaczyć. - krzykną i uśmiechną się miło. Odwróciłam się do niego i odkrzyknęłam:
- Nie wiem kim jesteś! Ale na pewno nie tym samym Maćkiem co w podstawówce! Za ładny jesteś. - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech i weszłam do środka. 
 Po rehabilitacji miałam jeszcze 30min do pierwszego pociągu którym bym mogła wrócić do domu. Zadzwoniłam do Olki może jest gdzieś tutaj blisko. Wykręcając do niej numer zauważyłam Patryka obejmującego inną dziewczynę, szybko się rozłączyłam i zrobiłam im zdjęcie. Jak on może?! No cóż, nie moja spra.. a w sumie to chodzi o moją przyjaciółkę! Podeszłam szybkim krokiem i walnęłam mu z liścia. Jak się okazało pomyliłam chłopaków. To nie był Patryk. 
- O Boże, przepraszam, pomyliłam Cię z chłopakiem mojej przyjaciółki, Boże tak bardzo Cię przepraszam. - powiedziałam przerażona. 
- Auu, silna jesteś - powiedział. 
- Chyba trochę za... - spojrzałam na wyświetlacz telefonu który wskazywał godzinę niezachwycającą. - Cholera spóźnię się! Jeszcze raz Cię przepraszam! Cześć! - powiedziałam i odbiegłam. 
 Na szczęście zdążyłam i właśnie wracam, napisałam do Łukasza sms: "Już jadę...". Po paru sekundach dostałam odpowiedź: " Czekam, nie pukaj wejdź od razu, będę w moim pokoju. x". Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-------------------
Cześć : )
W następnym rozdziale planuję.. albo sami przeczytacie : ) 
Zdecydowałam jednak, że trochę jeszcze pociągnę tą historię lecz mam już pomysł na nową : ). 
Blog; One Direction? Tak poproszę ;_; - jest tymczasowo ZAWIESZONY! 

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 

18 marca 2013

Trzydzieści.

 Niall.

  Eh, musieliśmy lecieć do Warszawy. Samolot był "uszkodzony" jak mnie poinformowała stewardessa. Jestem właśnie w Mc'donald's i jem, no tak a co innego mogę robić... *śmiech i westchnienie*. Cały czas jakieś fanki podchodzą i proszą o autografy, heh odzwyczaiłem się. 

 Sa.
 - Kto?! - krzyknęłam.
- Niall! Chodź! - chwyciła mnie za nadgarstek i wyciągnęła z przymierzalni. Moja adrenalina podniosła się do granic możliwości a  oczy wypełniły łzami. Czy to możliwe? 

  Rozglądałam się wszędzie gdy wreszcie zauważyłam minę Oli. Czy ona ma łzy w oczach? Podążyłam za jej wzrokiem i wiecie co widziałam? Całującego się Nialla z jakąś dziewczyną!
  Jak on mógł?! Przecież... 
  

 Wkurzona a raczej wkurwiona wybiegłam z centrum. Usłyszałam za sobą tylko krzyki Łukasza, że mam się zatrzymać. Po moim trupie. Biegłam przed siebie aż wreszcie wybiegłam z parku wtedy się zatrzymałam. Na ulicy, bardzo ruchliwej ulicy. I stanęłam, aż poczułam gdy ktoś mnie chwyta w talii i zwala z nóg powodując tym, że znalazłam się kawałek od ulicy. Wiecie kto to był? Łukasz. A wiecie co jest najdziwniejsze? Że go pocałowałam. 

- Co jest? - zapytał się mnie wreszcie zdyszany chłopak. 
- Niall, on mnie zdradził. Koniec z tym. - wygrzebałam ze łzami w oczach i ze złością  mały prostokątny papierek z jego adresem. Chwyciłam z kieszeni zapalniczkę i go spaliłam. Nie mam zamiaru być mu wierna skoro on tuż po tym gdy zostaliśmy rozdzieleni, zabawia się z inną. O nie. Czekałam aż ostatnia iskierka zgaśnie i przeniosłam oczy na przyglądającemu się Łukaszowi. 
- Sa coś Ci jest? - zapytał. 
- Po prostu zasmakowałam "wolności" nie muszę już się martwić o to czy spotkam jeszcze "go" czy nie. Nawet nie wiesz jakie to dziwne uczucie. - odpowiedziałam cicho. 
- Czyli, że Ty już nie jesteś małą zagubioną Sarą która zawsze dobrze się uczyła, była posłuszna rodzicom, rzadko przeklinała i ubierała się stosownie? - zapytał. 
- Kurwa zdecydowanie nie. - powiedziałam i znów go pocałowałam. 
 Po chwili dostałam sms: "Gdzie do cholery jesteście?! Martwie sie! Odpisz!- Ola" .
- O martwią się - zaśmiał się Łukasz.
- Tak co odpisać? - zapytałam. 
- Niech czekają w parku, a i za 15 min mamy pociąg. - zgasił wyświetlacz.
- Dobrze, zdążymy. - zaśmiałam się. 
Wracaliśmy chwiejnym krokiem. W parku pożegnaliśmy sie z Olą oraz Patrykiem i skierowaliśmy się na pociąg. W domu u dziadków wykąpałam się i poszłam spać. 

Następny dzień. 

Wstałam rano i od razu skierowałam się do łazienki. Tam przeczesałam palcami moje półdługie kręcone włosy i umyłam twarz oraz wyszczotkowałam zęby. Wyszłam z pomieszczenia kierując się do szafy. Moje nowe ubrania tak jak je kupiłam w torbach, wcisnęłam do mebla. Wyciągałam je powoli myśląc co mogłabym ubrać. W końcu znalazłam komplet idealny, składał się on z: ciemnych spodni jeansowych "rurek", niebieskiej zwiewnej koszuli, czarnych conversów w białe gwiazdki i katany z kapturem. [LINK] 
 *około południa* 
- Łukasz przestań! Prze-stań!- krzyczałam ile sił w głosie. 
- To oddaj tego pilota! - śmiał się. 
 Nie łapiecie co robię? Jestem u Łukasza w domu który mnie gilgocze ponieważ leci jakiś mecz a ja mam pilota, męczymy się tak już z 10 min. 
- Dobra to idźmy na kompromis! - wykrzykną i przestał.
- Jaki?- wycierałam łzy spływające po mym policzku. 
- Pobawię się w profesjonalnego fotografa co? - podniósł brwi i pokazał szereg białych ząbków. 
- No dobra ale czego będziesz robił zdjęcia? - zapytałam z ironią w głosie. 
- No przecież będziesz moją modelką czyż nie? - zaczął znów łaskotać. 
- No dobra, dobra. - wysapałam
- No to co, chodźmy do piwnicy - powiedział
- Ale ja muszę iść po jakieś inne ubrania. Wiesz to mus być profesjonalna sesja - zaśmiałam się. 
- No to ok, jak przyjdziesz to zejdź do piwnicy. - powiedział tajemniczo, wypięłam mu język i zniknęłam z jego pola widzenia. 
Po przyjściu.
- Jestem! - krzyknęłam.
- Dobra chodź! 
  Zeszłam do ciemnej piwnicy w której znajdowało się jego studio. Na prawdę miał tam swoje własne studio, jak profesjonalista. 
 Po paru zdjęciach postanowił na coś innego. Gdy skończyliśmy zgrał wszystkie zdjęcia na laptopa i je oglądaliśmy tutaj kilka: 

 Lecz mi i tak spodobało się tylko jedno:
Po spędzonym wspaniale dniu ok godziny 23:00 poszłam do domu.
Umyłam się i poszłam spać. 
-----------------
Cześć : )
Chciałam was poinformować, że:
1) To jest przełomowy rozdział 30 : ) 
2) Wygląd bloga się jeszcze zmieni.
3) To jeden z ostatnich rozdziałów.
4) DZIĘKUJĘ WAM ZA TE 8 KOMENTARZY! *.* 
5) DZIĘKUJĘ ZA 6, 768 WYŚWIETLEŃ! *.* 

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 


16 marca 2013

Dwadzieścia dziewięć.

  Na rehabilitacji było za nudno, jeśli tak dalej pójdzie to nie wytrzymam. Normalnie jutro nie ide mam na to wylane... Ale wracając do rzeczywistości, Olka nawijała cały czas z Łukaszem*, a ja nie miałam najmniejszego zamiaru tego słuchać. Temat? Jej chłopak. Oczywiście musieliśmy jeszcze po niego iść, ponieważ wcale nie wie, że Ola przyjechała do niego. 
 Dlaczego tak to musi być, że rozdzielono mnie i Nialla a nie jakąś inną parę? Oczywiście nikomu tego nie życzę ale... to boli, tak bardzo boli... Codziennie rozmyślam nad tym czy mogłoby się to inaczej potoczyć, czy wtedy gdybym zeszła na dół, zmieniłoby to coś? Gdybym wtedy nie była w tym pokoju, zmieniłoby to coś? Gdybym pojechała z powrotem do Polski, zmieniłoby to coś? Gdybym się nie pokłóciła wtedy z Li, zmieniłoby to coś? Tysiące pytań, a jedna z resztą bezsensowna odpowiedź; nie wiem. To boli jeszcze gorzej z dnia na dzień. Gdy słońce wschodzi, mam nadzieję, że ten dzień będzie inny, gdy zachodzi, tracę ją. Nie wiem dlaczego ale mam takie wrażenie, że wszyscy próbują wybić mi go z głowy, nie uda im się to. Już tylko te pare dni i znów poczuję zapach jego perfum. Znów poczuję równomierne bicie jego serca, znów poczuję, że mam cały mój świat koło siebie. 
 Właśnie dochodzimy do nowej części Warszawy. Tuż za rogiem mieszka Patryk*. 
- ... no i właśnie tak to było, słuchacie mnie?! - wykrzyknęła moja koleżanka na całą ulice więc każdy przechodzień się na nas spojrzał.
- Mogłabyś się nie drzeć? - zapytałam a ta założyła ręce na klatkę piersiową i skwasiła minę. 
- Oh, przepraszam. - przytuliłam ją. 
- Eh, nic się nie stało... a w sumie stało! - i znów zaczęła trajkotać. Ja nie wiem jej rodzice z nią wytrzymywali. 
- Ej, czasem nie tutaj mieszka ten Twój "men" ? - wy gestykulowałam w powietrzu kocie łapki. 
- A no tak - puknęła się w czoło.
- Fajnie to ja wiem gdzie on mieszka a ty nie.... - powiedziałam z lekkim rozbawieniem. 
- No nie przesadzaj.  - umilkłam, właśnie wchodziłyśmy do klatki gdy usłyszeliśmy głośne... stękania? 
- Emm.... co to? - zapytał się Łukasz. 
- Nie wiem, dochodzi z drzwi mojego chłopaka! - powiedziała roztrzęsiona. Gdy weszliśmy do mieszkania, stęki ucichły. 
- Patryk? - zapytała Aleksandra. Z pokoju na w prost wydobył się głośny huk. - PATRYK?! - krzyknęła. Wpadła do zielonkawego pomieszczenia dosłownie jak burza. Taka z piorunami, trafiającymi we wszystko. 
- Patryk przestań. - dopiero teraz uświadomiłam, że dziewczyna się śmieje. Nie wchodząc razem z Łukaszem czekaliśmy na nich w przedpokoju. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo. 
- Em, to my poczekamy na dole! - krzyknęłam i złapałam chłopaka za nadgarstek. 
 - O patrz! - wskazał nie wiadomo co.
- Co? - zapytałam i podeszłam do niego by sprawdzić co pokazuje. Gdy tylko podeszłam na dosyć bliską odległość, złapał mnie w tali i zaczął okręcać wokół własnej osi. Przysięgam, jeszcze sekunda i zwymiotuję. 
- Dość, dość, dość! - krzyknęłam. 
- Oj, nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłem mała. - pocałował mnie w czoło. 
- A wiesz co?
- Co? - zdziwił się.
- Ja za Tobą nie- odeszłam od niego chwiejnym krokiem. Gdy się odwróciłam miał minę mniej więcej taką:
- Żartowałam! - pobiegłam do niego i przytuliłam najmocniej jak potrafiłam.  
 Zaraz po tym na dół zeszli zakochańce, zapoznałam się z Patrykiem i ruszyliśmy żwawym krokiem do centrum. Tam oczywiście nie mogłam się powstrzymać. Chłopaki nosili nasze nowo zakupione ubrania ( a było ich na prawdę duuuuuuużo). Poszliśmy do McDonald's, chłopaki wzięli sobie kubełek a my zestaw Happy Meal. 
- No to jak koniec już?! - zapytał wreszcie Patryk. 
- To dopiero początek - zaśmiałyśmy się.
- Patrz! - wskazała Ola na wywieszoną wieeelką kartkę z napisem:


 - Musimy tam iść! - pociągnęła mnie za rękę. 
5min później.
- No to jak? Podoba Ci się jakaś bluzka?! - zaczęła się niecierpliwić Ola. 
- No hm... ta z tym czymś... - pokazałam na granatową bluzkę z czerwonym sercem.
- To coś to jest serce. - powiedziała ironicznie już wkurzona dziewczyna. 
- Ta.. ide przymierzyć. - puściłam jej oczko a ta tylko wypięła mi język. 
   W przymierzalni wcale nie przymierzałam jej tylko stanęłam przed lustrem. Patrzyłam na siebie gdy do pomieszczenia wpadła zdyszana Olka.
- Co jest?
- On jest tutaj! - krzyknęła.
----------------------------------
Jeeeeeeeeeeej :D 
Napisałam! Hah, połowę miałam już wczoraj ale ok... 
Mam żałobę ;C Glonojad mi zdechł :( 

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 

12 marca 2013

Dwadzieścia osiem.

 Sa.

    Jestem już u dziadków. Jak zwykle babcia na przywitanie musiała zacząć mi słodzić; "och jaka ty już duża i piękna" ale też; "za chuda jesteś... zmienimy to". Eh ta babcina troska... no cóż. Powędrowałam do "swojego" pokoju, chociaż nie był on do końca mój ponieważ kiedyś należał do mojej matki... na samo wspomnienie moje oczy przysłania przezroczysta słona ciecz. No cóż... jest godzina 23:22 więc pora już iść spać.

SEN:
- No to jak? Podoba Ci się jakaś bluzka?! - zaczęła się niecierpliwić Ola. 
- No hm... ta z tym czymś... - pokazałam na granatową bluzkę z czerwonym sercem.
- To coś to jest serce. - powiedziała ironicznie już wkurzona dziewczyna. 
- Ta.. ide przymierzyć. - puściłam jej oczko a ta tylko wypięła mi język. 
   W przymierzalni wcale nie przymierzałam jej tylko stanęłam przed lustrem. Patrzyłam na siebie gdy do pomieszczenia wpadła zdyszana Olka.
- Co jest?
- Niall, Niall tu jest - wysapała. 
   Obudziłam się gwałtownie. Czy mi się na prawdę to śniło? Może to coś znaczy? A może tylko zwykły sen... 

Niall.

    Siedziałem sztywny jak struna aż do pomieszczenia wpadł jak błyskawica jakiś chłopak. Zaczął rozmawiać o nie wiem czym z tą kobietą, po wyglądzie można stwierdzić, że to jego matka a on jest synem... 
- Niall - zwrócił się do mnie.
- I don't speak Polish - (Nie umiem polskiego) powiedziałem zrezygnowany. 
- Ok, I know English - (Ok, znam angielski)  zaśmiał się. 
- Ok, wiesz może gdzie jest Sa?* - zapytałem.
- Nie, nie wiem, przykro mi. - powiedział a ja zrobiłem się smutny. 
- No ale jak to nie wiesz?
- Ona już tutaj nie mieszka bardzo długo. Od czasu gdy wyjechała nie miałem z nią żadnego kontaktu, przykro mi. - powiedział. 
- A czy ktoś może wiedzieć? Przecież ktoś musiał z nią rozmawiać gdy wróciła. - powiedziałem ze towarzyszącymi mi już od długiego czasu łzami. 
- Przykro mi, nie wiem.
- Przepraszam. - powiedziałem gdyż mój telefon zaczął wibrować. 
- Halo? 
- Musisz szybko wracać do domu. - usłyszałem zdenerwowany głos Greg'a. 
- Ja jeszcze nie - przerwał mi.
- Nasza mama Niall jest w szpitalu! - poleciały mi te kryształowe słone łzy jedna po drugiej... 
- Zarezerwowałem Ci bilet na 8:30, Niall przyjedź, to nasza mama. - dokończył i się rozłączył. Wstałem gwałtownie aż pani która mnie tutaj przyprowadziła zlękła się. 
- Ja muszę iść, moja mama jest w szpitalu. Możesz mi zamówić taksówkę? No wiesz nie znam polskiego - tłumaczyłem się a ten tylko skiną głową. 

 2 godziny później.

    Siedzę właśnie w samolocie, jestem cały roztrzęsiony podwójnie. Moja matka w szpitalu i... nie odnalazłem Sa. Totalna porażka. To była moja ostatnia nadzieja. Teraz nie mam już nic.

Sa.

    Od czasu tego snu już nie śpię, planuję całe wyjście lecz o godzinie 9:00 mam rehabilitację a zegar na ścianie wskazuje godzinę 7:47. Eh trzeba to jakoś wytrzymać. Lista rzeczy na dzisiaj:
~Iść na rehabilitację.
~Spotkać się z Olą. 
~Przeżyć.
   Taak... Wzięłam rolety do góry i przywitały mnie piękne widoki. Dopiero teraz widać te wszystkie piękne polany na których od wczesnego rana pasą sie konie mojego dziadka. Wyszłam na balkon a tam niespodzianka. Termometr wskazywał +22 st jak na wiosnę to wielkie zdziwienie, a tym bardziej, że jest dopiero rano. Dzień zapowiada się super! No poprawka, było by super gdyby był ze mną Niall... Jeszcze tylko 6 dni. Zawsze lepsze to niż czekać na zbawienie... Podeszłam do szafy trzymając kciuki by coś w niej było... Na moje szczęście było. A mianowicie leżały tam moje ubrania które zostawiłam w zeszłe wakacje[LINK], wzięłam wszystko i skierowałam się do przestronnej czarno-czerwonej łazienki. Przywróciłam siebie do stanu używalności i powędrowałam pewnym krokiem na dół gdzie już od wczesnej godziny słyszałam krzątającą się babcię. Wchodząc do kuchni o mało co nie dostałam zawału. 
- O Boże! - krzyknęłam i poleciałam uściskać mojego przyjaciela jednak on udawał, że mnie nie ma czy coś. Jak zwykle. 
 - Oh, nie zgrywaj się - dałam mu kuksa w ramie. 
- Słyszy pani coś? - zwrócił się do mojej babci która przyglądała się całemu zdarzeniu z rozbawieniem, kobieta pokiwała przecząco głową. - Ja też nie...
- Ej! - krzyknęłam.
- Ooo, a któż to? - zaśmiał się. 
- Sa, miło mi  - wyciągnęłam w jego stronę rękę a ten to odwzajemnił. 
- Miło mi. Ale ty wrosłaś! - przytulił mnie a ja stanęłam jak słup soli. 
- Słyszała babcia coś? -  zapytałam z taką samą irytacją w głosie jak mój poprzednik. 
 - Oj, dzieci, dzieci, dzieci - machnęła staruszka.
- Chodź do koni! - krzyknęłam i zamierzałam go pociągnąć za rękę lecz ten przyciągną mnie do siebie na bardzo, bardzo niebezpieczną  odległość od siebie, nasze nosy stykały się. Wreszcie wymruczał mi coś na ucho tym swym diabelsko seksownym głosem. 
- Rehabilitacja - skończył a ja zaczęłam się śmiać w niebo głosy. 
- Pójdziesz ze mną? Tylko, że ja później idę do centrum z moją koleżanką... - ten skiną głową na znak, że pójdzie z nami. Pożegnaliśmy się z babcią i wyszliśmy kierując się na pociąg do centrum Wawy. 
-----------------
Czeeeść ;c
Przepraszam, że nie dodawałam ale nauka... 6 kl, testy, sprawdziany, kartkówki i cholera wie co jeszcze.... ehehehehehe PRZEPRASZAM. 
Nie wiem czy napiszę kolejny jeszcze dziś więc nic nie obiecuję : ) 
*tam gdzie pisałam po polsku, oni mówią po angielsku xD 

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 

2 marca 2013

Dwadzieścia siedem.

 Niall. 

   Jestem już w Polsce. Wiecie co jest najgorsze? Że nie umiem Polskiego. To dla mnie jak chiński tradycyjny, no wiecie ten ze znaczkami itp. Wychodzę właśnie z budynku i czekam na jakąś przejeżdżającą taksówkę. Tak, tutaj nie jest jak w Irlandii czy w Londynie, tutaj trzeba podejść do taksówki. Akurat żadnej nie było. Postanowiłem poczekać. Wreszcie jakiś szaro-niebieski pojazd   nadjeżdżał, szybko otworzyłem drzwi i wsiadłem jak bym to zrobił na lotnisku w WB. Podałem karteczkę kierowcy i już jechaliśmy we wskazane miejsce. Okazało sie, że ten 29-latek zna angielski, ma na imię Marek. 
- Po co przyleciałeś do polski? - zapytał się mnie z wyraźną ciekawością. 
- Muszę kogoś odnaleźć - odpowiedziałem. 
- Dziewczyna? - poruszył znacząco brwiami. 
- Tak - odpowiedziałem. 
- A co, strzeliła focha i uciekła co? Hah, znam to skądś, a tak w ogóle Niall to czy ty czasem nie jesteś z tego sławnego boysbandu? 
- Nie tyle co "strzeliła focha" - za gestykulowałem w powietrzu kocie łapki - co zostaliśmy rozdzieleni. Tak, jestem z tego już byłego boysbandu, a skąd ty o tym wiesz? Przecież nasze fanki mają tak mniej więcej do 19 lat. - zdziwiłem się. 
- Mam młodszą siostrę, nawet nie wiesz jak przeżyła całą waszą  historię. Płakała gdy Twoja dziewczyna została porwana, przeżywała to wszystko razem z wami, chociaż nie wiedzieliście nawet o jej istnieniu. Nie wiesz jak przeżyła gdy wasz zespół się rozpadł. Przestała jeść, spać, cały czas płakała. Jej pokój wygląda tak:
 

 -To ona tutaj jakieś 2 miesiące temu. Teraz inaczej wygląda. Tutaj jest szczęśliwa. Wiesz, ona nawet pojechała do Londynu na koncert. - powiedział Marek.
- Jak ona się nazywa? - zapytałem łamiącym się głosem. 
- Agata.
- Daleko mieszkasz?
- Tutaj się skręca i już jesteśmy a co?
- Jest w domu tak? - zapytałem. 
- No jest.
- Podjedź, nie może tak być. - powiedziałem a już resztę drogi przemilczeliśmy. 
   Dojechaliśmy do niedużego pomarańczowego domu. Mój nowo poznany kolega zaprowadził mnie do jej pokoju. 
- Agata? 
- Wyjdź stąd! - powiedziała po Polsku ale ja nie zrozumiałem. 
- I don't understand - szepnąłem a przede mną stała niezbyt wysoka dziewczyna z podpuchniętymi oczami. 
- Niall? - załkała, przytuliłem ją najmocniej i powiedziałem, że nie ma się co zamartwiać, że wszystko będzie dobrze. Przeprosiłem ją ponieważ czas mnie gonił, znów jechaliśmy do mojego miejsca docelowego. Prosto do Sa. 
- Za ile będziemy? - zapytałem. 
- Za około 40 minut, a co śpieszysz się? - zapytał. 
- Tak, i to bardzo. 
- Ech, pojedziemy autostradą w tedy. 
- Dziękuję. 
   Patrzyłem się w już ciemne niebo ozdobione gwiazdami. Księżyc schował się właśnie za chmurami. Już prawie jestem przy Tobie.

Sa. 

   Jadę i jadę i dojechać nie mogę. To jest po prostu straszne. Pociesza mnie jedynie fakt, że już niedługo zobaczę się z Niallem. To będzie najwspanialszy prezent urodzinowy. Tak za równo tydzień 19 stycznia mam urodziny, wielka 19. Taak, były święta lecz nie mieliśmy kiedy ich obchodzić. Wpatrzona w niebo zapomniałam o Bożym świecie. Tak pięknie to wyglądało... Ten stan przerwała mi jakaś dziewczyna z długimi włosami i różowym ombre, była ubrana w legginsy z motywem czarno-białych pasków, czarno-białe air max'y i długi czarny płaszcz.
- Wolne? - wskazała miejsce na przeciwko mnie. 
- Pewnie - uśmiechnęłam się. 
- Jestem Ola - podała mi rękę.
- A ja Sara, ale nie którzy mówią na mnie Sa, San i tak dalej - zaśmiałam się.
- Oo, mam taki sam telefon. - powiedziała wyciągając swój z kieszeni i wymachując nim przed moim nosem. 
- Haha, co za zbieg okoliczności - powiedziała.
- No to fakt, gdzie jedziesz? - zapytałam z ciekawością. 
- Do Wawy, mój chłopak tam mieszka chcę mu zrobić niespodziankę. Pokazać Ci go? - zapytała. 
- Pewnie - zaśmiałam się. 
- Jaki słodki - powiedziałam.
- Tak, a ty masz chłopaka? - zapytała. 
- Mam - posmutniałam a z oka poleciała mi pojedyncza łza.
- Ej, co jest? - zdziwiła się. 
- Bo widzisz nas rozdzielono. - powiedziałam.
- Masz jego zdjęcie? - zapytała z uroczym uśmiechem na twarzy. 
- Ja nie mam, wiesz nowy telefon ale poszukam w internecie. - powiedziałam. 
- Czekaj... CO?! - krzyknęła. 
- No Niall, Niall Horan. Mój chłopak. - powiedziałam i zaczęłam się uśmiechać do ekranu. 
- To jest nie możliwe, Niall Horan to gwiazda przecież. Jak to jest możliwe, że jesteś jego "dziewczyną"? - zapytała. 
- Bo widzisz, wygrałam konkurs na ich teksciarę, potem sprawa sie nieco skomplikowała - skrzywiłam sie na samą myśl o porwaniu - i nas rozdzielono. Uwierz, nie kłamię. 
- Eh, wieżę, wieżę. - powiedziała - Masz może Facebooka albo Twittera? 
- Miałam, usuwają się jak tylko go założę. 
- I nie wiesz jak to zrobić by się nie usuwało? - podniosła jedną brew do góry w taki śmieszny sposób. 
- No gdybym wiedziała już dawno bym to zrobiła.
- No tak... ja umiem pokaż. 
- Zarejestrować się?
- No tak - zaśmiała się. 

Po 20 min siłowania się z FB i TT. 

- Proszę - oddała mi mój telefon. 
- O dziękuję Ci bardzo - uśmiechnęłam się. 
- Spoko, dasz mi swój numer telefonu?
- Ok - podałam jej o co prosiła. 
    Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Wymieniłyśmy się nie tylko numerem telefonu ale również zaprosiłam ją na FB i zaobserwowałam na TT. Ola jest bardzo fajną dziewczyną. Uwielbia słuchać rapu, jej chłopak ma własny zespół, na prawdę świetnie się  z nią rozmawia. Umówiłyśmy się na jutro na zakupy w galerii na godzinę 12. Myślę, że będzie fajnie. 

Niall.

  Jestem wreszcie pod jej domem. Pożegnałem się i podziękowałem Markowi za przywiezienie. Wreszcie jest, wreszcie spotkam się z Sa. Nacisnąłem dzwonek, nic. Zapukałem, nadal nic! Odwróciłem się i odszedłem kawałek od drzwi, zacząłem ją wołać. Nikogo w tym przeklętym domu nie ma! 
Nagle poczułem na sobie kogoś wzrok. Odwróciłem się a tam stała jakaś pani, mówiła coś do mnie lecz nic a nic nie rozumiałem.
- Kim jesteś? - zapytała się mnie a kto wie co to znaczy. 
- I don't understand - powiedziałem zrezygnowany. 
- Eh, zadzwonię po syna - znów coś powiedziała. - Chodź - złapała mnie za rękę i gdzieś prowadziła. Bałem się jej. Może to śmieszne ale bałem się jej! Gdy wreszcie doszliśmy do (jak podejrzewałem) jej domu, uśmiechnęła się do mnie i otworzyła drzwi gestem ręki zaprosiła do środka. Ściągnąłem buty oraz resztę i skierowałem się za kobietą do przestronnego pokoju o kremowych ścianach. 
---------------------------
Jest ;)
Tak dzisiaj przeglądałam  rozdziały i stwierdziłam, że strasznie krótkie ostatnio dodaję ;C 
 Odpowiecie na pytania? 
1) Jak się podoba nowy wystrój bloga?
2) Czy  mam coś zmienić?
3) Dodawać krótsze częściej 1-2 dni czy dłuższe co ok 2-3 dni? 
4) Co wam się podoba w tym opowiadaniu? 
+ Jeśli zauważyliście możecie zaznaczać czy wam się spodobał rozdział czy nie! Pod rozdziałem jest "reakcja" wystarczy zaznaczyć w wybranej budce i już :) Możecie zadawać mi pytania na ask'u oraz polecać swoje blogi w zakładce "SPAM.". W szybki sposób możecie również przenieść się z jednego mojego bloga na drugi. 
DO NASTĘPNEGO XX

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3