13 lutego 2013

Dziewiętnaście

*perspektywa Niall'a* 
  
    Dzisiaj jest ten dzień, jeżeli do północy policja nie znajdzie lub nie oddamy im tej kasy co nie jest możliwe... już nigdy jej nie znajdziemy. Nie poczuję jej zapachu, już nigdy jej nie dotknę, nie pocieszę. Nie przegadamy już tylu nocy, nie będę już jej widywał codziennie przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. To boli strasznie. Zżyliśmy się ze sobą. Ostatni dzień przed tym zdarzeniem... chciałem jej pokazać jak bardzo ją kocham. Ostatni dzień przed tym jak jej matka umarła, ostatni przed porwaniem. Złość na Paula już nic nie zrobi, można tylko czekać. Chłopaki dobijają się do mich drzwi, ja tylko odpowiadam, że chcę być sam. Ale im to nic nie daje przychodzą codziennie pukają, a ja chcę być sam. Wiem, że tym zachowaniem jeszcze gorzej  ich tym dobijam lecz ja też już nie mogę wytrzymać tego napięcia. Jest godzina 13:00, jeszcze jedenaście godzin do finału. Siedzę w szpitalnym holu czekając aż wypiszą Samantę, jej matka siedzi koło mnie, jest tak szczęśliwa, że jej córka została odnaleziona. Co chwilkę tylko mnie pociesza, że znajdą też Sa. Wieżę w to i chcę by tak się stało. Z sali wyszła Sam podeszła pierwsza do niej jej mama i zaczęła tulić do siebie płacząc i dziękując przy tym Bogu, że jest tu teraz z nami. Nie jest ważne, że ma postrzelone ramie, zagoi się. Przyszła kolej na mnie podszedłem do niej energiczniej i przytuliłem. 
- Cieszę się, że jesteś - powiedziałem a ta zaczęła płakać. 
- Niall, ona miała przestrzeloną kostkę - załkała. - chcą jej zrobić krzywdę. 
- Nie zrobią, wszystko będzie dobrze mamy jeszcze dziesięć i pół godziny. - chciałem i ją i siebie pocieszyć. 
- Dziękuję, że jesteś. Głodna jestem - popatrzyła mi w oczy, kiedyś w tym momencie gnalibyśmy co sił w nogach do jakiejś restauracji lub nawet budki z hot-dog'ami. Teraz powoli skierowaliśmy się do szatni po nasze kurtki i wyszliśmy ze szpitala. Przed budynkiem było mnóstwo paparazzi. Omijaliśmy tych natrętnych ludzi z wielką trudnością. Na końcu tej całej gromady stała malutka smutna dziewczynka ze łzami w oczach trzymająca kartę na której pisało: 
" Everything will be alright Niall xx ". (tł: Wszystko będzie dobrze Niall xx) Podszedłem do niej i mocno przytuliłem.
- Niall, wsystko będzie dobze - wysepleniła.
- Dziękuję - przytuliłem ją jeszcze raz - a gdzie jest Twoja mama? 
- O tam stoi - uśmiechnęła się - nie maltw się Niall znajdzies ją. Wieze w ciebie. - i pobiegła do czekającej już matki. Popatrzyłem jeszcze trochę i dogoniłem Sam i jej mamę które nerwowo odpowiadały na pytania reporterów.- Musimy już iść - i pociągnąłem Sam za rękę a ona swoją rodzicielkę. 
- Wiecie ja już pójdę, zajdę jeszcze do Zayna podziękować mu, że się angażuje w sprawę - uśmiechnąłem się niemrawo i odszedłem. 
Droga zajęła mi godzinę, do samego centrum więc jeszcze pół godziny. Nie patrzyłem wcale na drogi czy ludzi, patrzyłem bezcelowo na chodnik. Nagle usłyszałem głośne pukanie w szybę, rozejrzałem się lecz nic nie widziałem. 

*perspektywa Sa*

  Szedł chodnikiem a ja zaczęłam się wydzierać i pukać w szybę aż zaczęły boleć mnie kostki u rąk. Usłyszał pukanie, zaczęłam jeszcze głośniej krzyczeć jego imię aż wreszcie ten chłopak który tak na prawdę miał zaledwie dwadzieścia lat o imieniu Quinn zaczął na mnie krzyczeć. 
- Przestań! - wrzasnął i usadowił mnie z powrotem na fotelu a ja zaczęłam płakać. - to Ci nic nie da! Więc z łaski swojej ułatw mi to i przestań. 
- Co oni chcą ze mną zrobić?! - załkałam - i za co w ogóle?! Co ja zrobiłam?! - wrzasnęłam. 
- Oni chcą cię zabić za to jak załatwił nas menadżer tych lalusiów! - i dostał odemnie w twarz z liścia. 
- Za co to?! - krzyknął.
- Za lalusiów! Nie pozwalaj sobie - odpowiedziałam. Ucichł. 
    Jechaliśmy przez całe centrum aż do wysokiego wieżowca. Weszliśmy, to znaczy on wszedł trzymając mnie na rękach z wiadomego powodu. Na dworze było z -15 stopni i śniegu po kolana. Cud. No ale, wjechaliśmy na osiemdziesiąte piętro windą i skierowaliśmy do pokoju 230. Quinn zapukał i otworzył skrzypiące drzwi. Po środku bordowego pokoju z ciemną podłogą i odznaczającym się puchatym jasnym dywanem na którym stało wielkie czarne biurko przy którym siedział jakiś facet na wielkim obracanym krześle. Chłopak postawił mnie na nogi a siwiejący mężczyzna na czarnym fotelu pokazał ręką na sofe stojącą pod ścianą. 
- Witam - uśmiechnął się do mnie.
- Dzień dobry - odpowiedziałam cicho i spojrzałam się na Quinna stojącego koło drzwi patrzącego się na mnie jakby zobaczył ducha. 
- Więc posiedzisz sobie tutaj z nim - wskazał Qui - jeszcze z pare godzin aż do północy wtedy zobaczymy czy zobaczysz jeszcze słońce na niebie. - i wyszedł z pomieszczenia a ja znów zaczęłam płakać. Quinn jak to zobaczył spuścił głowę na dół i nie patrzył na mnie. Nie był złym chłopakiem, miał za miękkie serce. Z pozoru wydawał się ostry po tych mięśniach lecz gdy przyszli inni zdawał się peszyć. 
- Quinn - powiedziałam przez łzy - ty nie jesteś złym chłopakiem.
- Jestem- warknął.
- Nie prawda! Jesteś dobry! Pomogłeś mi z kostką, ocaliłeś przed gwałtem założę się, że inni by tego nie zrobili! Wykorzystaliby pierwszą lepszą chwilę by mnie zgwałcić! A ty?! Quinn - powiedziałam błagalnie - proszę cie pomóż mi, nie chcę umierać. 
- Ja nie jestem twardy!? - podszedł do mnie - chcesz gwałtu?! To proszę! - podszedł do mnie i zaczął całować wpierw w usta aż doszedł do biustu i niżej i niżej. 
- Quinn błagam przestań!!! - krzyczałam. 
- Czego ty dziewczyno chcesz!? - wrzasnął. 
- Przeżyć. - powiedziałam przerażona. 

---------------------------------------------------------------
Eh wiem, nudny jak zwykle. 
Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się, że coraz bardziej nudne są te rozdziały a wam jak się wydaje? 

+ Baaardzo dziękuję za 7 komentarzy pod 18! *.* Dacie radę pod tym 8? Hehe, jeśli nie to znów zadowolę się 7 :) 

+ Polecam blogi! 

  1. 1d-my-life-opowiadanie.blogspot.com
  2. http://magdziaendmonika.blogspot.com/2013/02/zagubiona.html 
  + Dziękuję za tyle wyświetleń, oby tyle komentarzy w przyszłości :) 

5 komentarzy:

Unknown pisze...

Mega ona musi przezyc!

Unknown pisze...

Rodział świetny *___*
Dawaj następny :)

Anonimowy pisze...

Zajebisty!

saxax pisze...

No no, i kto tu od kogo ściąga.?
Ja miałam polecane blogi.: P
No ale i tak fajny.
A wgl. ciesz się że ci kom dodałam, bo nie powinnam, bo ty mi nie skomentowałaś.

http://ooooooppppccccc.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

zarabisy czekam na nastepny :)