21 lutego 2013

Dwadzieścia cztery.

  Sa.

    Obudziłam się w szpitalu. Nienawidzę tego miejsca z całego mojego szczerego serca. No ale cóż. Koło mnie siedział śpiący Maciek. Patrzyłam się na niego póki znów nie wróciłam do krainy snów. 

SEN: 
 - Na zawsze?
- Na zawsze razem - dopowiedział Niall. Siedzieliśmy razem na wielkiej polanie. 
- Kocham Cię wiesz? - zapytałam a raczej stwierdziłam zadziornie.
- Ty mnie kochasz? - droczył się ze mną.
- I to ponad życie. - pocałowałam go. Wtem nagle nad naszymi głowami chmury z koloru błękitnego zmieniły na szaro- czarny. Zagrzmiało a Niall w jakiś dziwny sposób nie leżał już koło mnie tylko stał 3 metry odemnie. Wstałam, znów zagrzmiało. Kolejne 3 metry. Niedługo już nie będę go widzieć. Próbowałam biec, na marne. Próbowałam krzyczeć, na marne. On naśladował mnie, na marne. Do oczu napływały mi łzy. Kolejny grzmot. Nie widzę go. Czuję silny ból pod żebrami. Padam na kolana łapiąc się za brzuch, na marne. Czuję jakby ktoś wyrywał mi wnętrzności żywcem. Krzyczę chociaż mojego głosu nie słychać. Cisza. Ta beznadziejna przeszywająca cisza. Nagle znajduję się na tej samej polanie lecz innej. Cała się pali tylko ja znajduję się w kręgu bez ognia. Widzę jak czerwone języki gnają ku mnie. Chcę uciekać. Nie mam dokąd. 
   Obudziłam się cała spocona i ze łzami w oczach. Maciek już nie spał tylko próbował mnie uspokoić. Brzuch palił niemiłosiernie. 
- Zawołaj lekarza - zdołałam wydusić. Po dłuższej chwili do pomieszczenia wbiegł siwy pan i pielęgniarka. Podciągną mi piżamę szpitalną więc było mi widać tylko majtki. Nie przejmowałam się tym. Poczułam zimne wręcz lodowate dłonie lekarza, nie przejmowałam się tym, chociaż kiedyś bym od razu jęczała z tego powodu. Uciskał na bolące zaczerwienione miejsce. Ból był nie do zniesienia. Jeszcze goryszy niż wtedy gdy złamałam nogę. Lecz mniejszy gdy łamało mi się serce. I wiem czemu tak jest. Tasiemiec. 
- Szybko na blok operacyjny - nakazał doktor. Jechałam, obraz mi się zamazywał. W jednej chwili widziałam Maćka i jego mamę a w jednej moją mamę i tatę. Zemdlałam. 

Niall.

  Obudziła mnie mama mówiąca, że jest już kolacja i, że ktoś przyszedł do mnie. Zszedłem na dół a tam niespodzianka. Zayn, Lou, Li i Harry. 
- Cześć - powiedziałem. 
- Mhm - mruknął Zayn.
- Coś się stało, że przylecieliście aż do Irlandii? - zdziwiłem się. 
- Zobacz. - podsunął mi pod nos tablet Harrego. 
- Jak to? - powiedziałem przerażony.
- Nie mamy kont na niczym! Dziewczyny też nie - powiedział Lou. 
- Matko - oddałem urządzenie właścicielowi i schowałem twarz w ręce. 
- Niall, my już na prawdę nie istniejemy. One Direction... nie ma już takiego boysbandu. Wytwórnia zerwała z nami kontrakt. - powiedział załamanym głosem Li.
- Perrie - wtrącił się Zayn - powiedziała mi, że z nimi też chcieli. 
- Z Dan też - powiedział Li.
- A Eleanor unikają jak ogień wodę - Lou. 
- Boże, ja, ja nie mogę w to uwierzyć. - powiedziałem. 
- Tak - zgodzili się wszyscy smutno. 
- To jak dzieci jesteście głodni? - zapytała opiekuńczo moja mama. 
- Nie za bardzo.
- To może płatki, no wiecie takie czekoladowe - uśmiechnąłem się niemrawo.
- Na płatki zawsze jest czas. - zaśmiał się Harry a reszta markotnie mu zawtórowała. 
- To idźcie się rozpakować i zejdźcie do kuchni. - wszyscy posłuchaliśmy. Przydzielałem kolejno pokoje. Gdy umówiliśmy się, że za 20 min na dole udałem się do swojego pokoju. Wszedłem na Live Stream. Mnóstwo było rozmów na temat One Direction. Byłego One Direction. Dawnych nas. Otworzyłem przypadkową rozmowę i widziałem płaczącą dziewczynę. Następna- to samo. Chociaż nie widziałem wszystkich rozmów mogłem się domyślić, że wyglądają podobnie. Do oczu napłynęły mi łzy i w tym samym momencie ktoś zapukał do mych drzwi. 
- Niall idziemy już. - usłyszałem Harrego.
- Dobra idźcie, ja za chwilę zejdę. - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi od łazienki. Przeszukałem wszystkie szuflady aż wreszcie znalazłem. Usiadłem się na wannie. Jedno przejechanie cienką warstwą żyletki. Krew leciała. Drugie, już bardziej głębsze. Na trzecim skończyłem. Miałem lekko brudne, od tej czerwonej ciepłej cieczy, spodnie. Zabandażowałem ranę i przebrałem się w dres. Sprawdziłem jeszcze raz dokładnie czy nigdzie nie ma śladu krwi, ubrałem bluzę z długim rękawem i zszedłem na płatki. 
-----------------------------
Taki smutny ;c 
Przeżyjecie do 30 rozdziału? Myślę, że w 50 już skończę z tym opowiadaniem... chyba, że nie chcecie :D  

 zapraszam;3 - One Direction? Tak poproszę ;_;
 zapraszam do lakowania;3 - 69 ? - Harry czuwa. 

CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 

8 komentarzy:

Unknown pisze...

Masakra :(
Znaczy rozdział jak zwykle CUDO *_*
ale łzy łzy i tylko łzy w oczach ;<

Anonimowy pisze...

Jestem jak dziewczyny z Live Stream;(
Rozdział jak wiesz zajebisty, ale chce się ryczeć.

Unknown pisze...

Weź nie rób takiego smutnego ;C

Anonimowy pisze...

rozdział swietny i prosze ci enie koncz na 50. o biedny nialler ja nie moge zniesc jak ktos sie tnie popłakałam sie T_T

Gatka xx pisze...

ja już nie nadążam z czytaniem , bo mnie nie było kilka dni ;p rozdział fajny ;] wejdź : http://1d-my-life-opowiadanie.blogspot.com/ i n a ten :
http://takie-zycie-natalie-opowiadanie.blogspot.com/

Unknown pisze...

Wchodzę a tu co ?! Nowy rozdział, jak zwykle genialny *_*
Chcę więcej bo krótko :c

nowy rozdział: fame-took-her-love.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Więceeeeeeeeeeej

Unknown pisze...

okok :) / Olaa :*