"[...]
- Mooje, marchewki... - rozpaczał - Nieeeee! - teraz to już histeryzował a my przybyłyśmy sobie "piątkę" marchwiami. "
- To co idziesz do mnie? Czy wolisz słuchać jęków Lou? - zaśmiała się Karen.
- Haha, wolę do Ciebie. - wzięłyśmy jej torby i skierowałyśmy się w kierunku schodów.
- Brr - zadrżałam - zimno tutaj masz.
- No właśnie wiem - zamyśliła się - NIALL CHODŹ TU NATYCHMIAST ALE TO JUŻ! - wydarła sie na cały dom a już za chwilę w drzwiach stał zdyszany blondynek.
- Coś się stało? - wysapał.
- ZIMNO TU JEST TO SIĘ STAŁO! - znów krzyknęła - GDYBYM WIEDZIAŁA, ŻE TUTAJ JEST JAK W ZAMRAŻARCE TO BYM NAWET NIE PRZYJEŻDŻAŁA! - krzyk - A poza tym - już nie krzyczała, tylko powiedziała lekko rozbawionym głosem - jak Wy możecie pozwolić żeby Sa tutaj tak mieszkała co!? przecież tu jest zimno! -podniosła głos.
- Oh, nie moja wina, że piec się zepsuł. - odpowiedział ciszej.
- Te wezwijcie kogoś do cholery ale to już! - powiedziała a tamten zniknął za drzwiami.
- Haha, wow jak ty tak możesz krzyczeć na tego słodkiego Horanka? - zaśmiałam się.
- Ja krzyczę? Chyba jeszcze nie słyszałaś jak ja krzyczę - powiedziała i ruszyła do garderoby układać ubrania.
- Pomóc Ci? - zapytałam się jak najbardziej miło umiałam.
- Jeśli chcesz to nie odmówię. - odpowiedziała.
* 2 godz później*
- Jezu ile ty masz tych ubrań - zdziwiłam się kładąc na łóżko a ona koło mnie.
- E, przecież ja tu jestem tylko na może 3 tygodnie - zaśmiała sie.
- Aha no to nie masz ich za dużo - powiedziałam by jej dogryźć.
- Czy ty sądzisz, że mam mało ubrań?! - zdziwiła się i dostała sms'a i zaśmiała się cichutko pod nosem. - Ale już ubieraj sie. - rozkazała.
- Ale po co przecież pada śnieg. - zdziwiłam się.
- Idziemy gdzieś no chodź. - uśmiechnęła sie do mnie.
- Eh no dobra poczekaj pójdę się przebrać na jakieś grubsze ciuchy. - wstałam z łóżka i powędrowałam do swojego pokoju, lecz przed samym wyjściem odwróciłam się do niej i złapałam poduszkę leżącą przy komodzie koło drzwi. - Ty też się lepiej ubierz ciepło nie mam zamiaru słuchać jak ci szczęka łazi na wszystkie strony. - zaśmiałam się i rzuciłam w nią poduszką.
- Osz ty! - "krzyknęła", szybkim ruchem wstała i rzuciła we mnie poduszką. Chociaż jej sie to nie udało bo zamknęłam drzwi więc to one a nie ja oberwały.
W pokoju też było zimno lecz nie aż tak jak w pokoju Karen. Weszłam do mojej i Nialla garderoby i wybrałam rzeczy odpowiednie na tę pogodę. Teraz było już ciemno i zimno, wiał siarczysty wiatr, a na dodatek padał śnieg. Lubię taką pogodę więc wzięłam odpowiednie ubrania i skierowałam się do łazienki. Zdecydowałam się na ciepły zestaw zimowy. Ściągnęłam wcześniejsze ubrania i stanęłam przed lustrem mój brzuch był większy. Nie dużo większy tylko na tyle bym mogła to zauważyć, lecz co najważniejsze nogi były ok. Będąc na bieliźnie bardzo zmarzłam więc zaczęłam sie ubierać. Najpierw rajstopy potem podkoszulkę włożyłam w nie i na sam koniec ubrałam spodnie ze sweterkiem. Gotowa wyszłam z pomieszczenia sięgnęłam po telefon i skierowałam się na duł. Tam już czekała na mnie Karen chociaż nie zupełnie w przedpokoju lecz w kuchni. Nie zdziwiło mnie to ponoć lubi dużo jeść tak samo jak Niall. Zawołałam ją, a ta podeszła do mnie podała mi kanapkę z chyba serem i pomidorem? Nie wnikałam tylko jadłam ubierając buty.
- Karen - powiedziałam przeżuwając - gdzie idziemy? - zapytałam przełykając ostatni kęs i ubierając kurtkę.
- Zobaczysz to raczej nie jest daleko. - uśmiechnęła się do mnie słodko ubierając czapkę tak samo i ja postąpiłam ze swoją. - Wychodzimy! - "krzyknęła" i wręcz wypadłyśmy na dwór. Zamieć była wpierw silna lecz się wreszcie uspokoiło spadał spokojnie i leniwie z nieba biały puch.
- Daleko jeszcze? - zapytałam lecz ta mi nie odpowiedziała nadal patrzyła zafascynowana przed siebie. - proszę powiedz mi.
- Oh dobra przestań już marudzić - wymamrotała - teraz słuchaj gdzie masz dalej iść zatrzymała się - idziesz cały czas prosto i w 2 zakręt po lewej wchodzisz i schodzisz w dół z górki jasne? - zapytała zniecierpliwiona.
- Taak - odpowiedziałam a ta zaczęła biec w całkiem innym kierunku niż mam iść.
Gdy wchodziłam w ciemny zaułek bez lamp przeszły mnie ciarki lecz jak miałam iść to ruszyłam wciąż przerażona na dole górki wysokiej na może jakieś 200m zauważyłam dobrze widzialne drzewo z pękiem lampek na gałęziach. Schodząc zauważałam coraz więcej dekoracji koło drogi stał płot również przystrojony a na końcu niego jakby zataczał pętlę lecz dopiero gdy podeszłam zorientowałam się, że jest tam zamarznięte jezioro a koło niego uśmiechnięty od ucha do ucha Niall.
- Niall, co to ma znaczyć? - powiedziałam podchodząc bliżej.
- No cóż dowiedziałem się skądś, że bardzo lubisz zimę narty oraz łyżwy. - uśmiechnął się do mnie.
- Skąd to wiesz? - spytałam również się uśmiechając.
- Twoja mama jest bardzo miła - odpowiedział i wziął mnie na ręce.
- Jak to moja mama?! - powiedziałam poirytowana - i puść mnie ciężka jestem! - oburzyłam się na co ten tylko pocałował mnie chyba zrozumiałam przekaz. Kazał mi się wreszcie zamknąć.
- Usiądź i załóż - pokazał mi ławkę i podał łyżwy.
- Ale - zaczęłam wykonywając jego polecenie. - po co?
- Zobaczysz - ten też usiadł koło mnie i również sobie zakładał te buty na nożu.
Wstałam lekko się chwiejąc ale o Niallu tego nie mogłam powiedzieć. Tylko wstał a już leżał.
- Ała! - krzyknął.
- Oj oj o j- zaśmiałam się - niezdara. A teraz co? Nie mów mi, że będziemy po zamarzniętym jeziorze jeździć! - powiedziałam nie dowierzając własnym słowom.
- A czemu niby nie? - zdziwił się nad wyraźniej i złapał mnie za rękę ciągnąc na lód.
- Aaa! - krzyknęłam i już leżałam.
- Hahaha a ja niezdarą jestem? - zaśmiał się lecz gdy pomagał mi wstać sam upadł.
- Hahahahhaha - nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.
- Nie śmiej się! - podciągnął się i pocałował w usta.
- Ooo, miłoo - uśmiechnęłam się i odwzajemniłam pocałunek.
- No - objął mnie i pomógł wstać.
- Ej zimno mi - zadrżałam.
- Chodź do domu na kakałko - pocałował mnie jeszcze raz.
- Ok.
W domu wypiliśmy kakao tak jak mi obiecał i poszliśmy spać.
---------------------------------------------------------------
Zanudzam was? ;3
Jeśli tak to napiszcie komentarz! Na prawdę się nie obraże...
Nie bd już robić np 4=nn rozdział bo i tak nie komentujecie. :(
czytasz= komentujesz.
2 komentarze:
Świetny, jak każdy *.*
A ja bardzo dobrze wiedziałam że on tam będzie, jesteś przewidywalna. xd
http://ooooooppppccccc.blogspot.com/
weź idź jo? :D
Prześlij komentarz